Nasze zdolności wykrywania w codziennych produktach nawet najmniejszej śladowej ilości substancji toksycznych są od lat dziewięćdziesiątych XX wieku na tak wysokim poziomie, że nic szkodliwego nam nie umknie, nawet gdy stężenie danej substancji wynosi tylko kilka cząstek na miliard. Wyłapujemy więc wszystko szkodliwe w chwili, gdy nie może to jeszcze wyrządzić żadnej szkody. Mimo to nasze życie rządzi strach przed substancjami chemicznymi. Boimy się nawet nieszkodliwych rzeczy i wolimy kupować „alternatywne”, „naturalne”, „organiczne” produkty „bez chemii” za wygórowane ceny. Człowiek z natury skłania się ku przyrodzie, ponieważ w niej czujemy się dobrze fizycznie i psychicznie. Właśnie tego czasem wykorzystują specjaliści od marketingu, którzy z etykietą produktu naturalnego sprzedają nam towary niewiele różniące się od zwykłych. Prowadzi to do tego, że zaczynamy obawiać się produktów, które nie deklarują swojej „naturalności”. A stąd już tylko krok do powszechnego lęku przed chemią i produktami chemicznymi, również wykorzystywanego w celach komercyjnych. Tymczasem drogie produkty, które kupujemy, oferują nam niewiele rzeczy, których nie mógłby dostarczyć korzystny pobyt na łonie natury - a to jest za darmo. Książka Jamesa Kennedy’ego, brytyjskiego popularyzatora chemii, poświęcona jest historii fobii przed chemią i przekonująco pokazuje, że nasze obawy bardzo często wynikają jedynie z niezrozumienia, braku informacji lub niewiedzy. Autor prezentuje poglądy obu stron tego sporu, a lektura jego książki sprawi radość każdemu, kto interesuje się nauką. Jej główne przesłanie jest jednak jasne: świadomy człowiek nie ma się czego bać. Książka jest uzupełniona wieloma komentarzami czeskich naukowców, którzy z zaangażowaniem stosują jej wnioski wobec warunków czeskich i środkowoeuropejskich oraz wzbogacają wykład o kolejne interesujące, a czasem i zaskakujące fakty.