Prawdopodobnie każdy miłośnik historii od czasu do czasu zatrzymuje się przy jakimś znaczącym wydarzeniu historycznym i zastanawia się, jak potoczyłyby się dzieje, gdyby dane zdarzenie przebiegło inaczej. Co by było, gdyby bitwę pod Waterloo wygrał Napoleon? Co by było, gdyby Aleksander Wielki żył dłużej i podjął wyprawę do Italii? Co by było, gdyby Południe wygrało wojnę secesyjną? I właśnie jednym z takich „co by było gdyby” zajmuje się ta książka. Cień Rzymu to fikcja historyczna łącząca dwie z ulubionych historycznych kultur autora - starożytny Rzym i plemiona północnoamerykańskich Indian. Chociaż do podobnego spotkania najprawdopodobniej nigdy nie doszło i wielu może twierdzić, że w ogóle nie mogło do niego dojść, celem książki jest w zabawny i historycznie rzetelny sposób opisać świat, w którym ten nieprawdopodobny scenariusz się spełnił. Książka przenosi czytelnika do zamorskiej prowincji założonej przez Rzymian wskutek chaosu wojny domowej między Gajuszem Mariuszem a Lucjuszem Korneliuszem Sullą. Podczas walk o władzę rozrywających całą Republikę całe legiony po obu stronach zostały zniszczone i ponownie zwerbowane, dlatego Rzym z łatwością zapomniał o czterech legiach, które wypłynęły na zachód i nie miały sił, by wrócić. Historia rozpoczyna się 73 lata po założeniu kolonii, kiedy rzymska prowincja jest już w pełni rozwinięta i wreszcie wysyła okręty z powrotem do Europy, by ponownie nawiązać kontakt z Republiką. Poza granicami prowincji żyją rdzenni mieszkańcy Ameryki, którzy w wyniku konfliktu z zaawansowaną cywilizacją rzymską zostają zmuszeni stawić czoła dotąd nieznanym przeciwnościom i niebezpieczeństwom.