Powieść "Albert jedzie do domu", inspirowana życiem rodziców autora, opowiada czułą, zabawną i wzruszającą historię młodej pary małżeńskiej, która w towarzystwie nieco zaskakującego domowego pupila - aligatora o imieniu Albert - wyrusza w z pozoru bezsensowną podróż przez Amerykę lat trzydziestych. Ta podróż staje się barwną alegorią życiowej wędrówki i jednocześnie, z dużą dozą fantazji, opowiada o dziwnym i cudownym uczuciu zwanym miłością. Romans, który autor przedstawia czytelnikom, jest przy tym nieco bardziej skomplikowany. O co w nim chodzi? Kiedy Homer nagle prosi Elsie o rękę, jego była koleżanka ze szkoły stanowczo odmawia i wyjeżdża do Orlando na Florydzie, gdzie szaleńczo zakochuje się w tancerzu i aktorze Buddym Ebsenie. Ten jednak wkrótce wyjeżdża za karierą do Nowego Jorku; Elsie ze spuszczoną głową wraca więc do regionu węglowego i wychodzi za Homera. Spokojne życie małżeńskie w górniczym miasteczku w Wirginii Zachodniej jednak jej nie satysfakcjonuje, a na dodatek beztroskie dni na Florydzie codziennie przypomina jej niezwykły ślubny prezent od Buddy’ego: aligator Albert, którego Hickhamowie musieli umieścić w jedynej łazience swojego robotniczego domku. Z czasem cierpliwość Homera się wyczerpuje i stawia żonę przed trudnym wyborem - albo on odejdzie z domu, albo aligator. Po rozważeniu wszystkich możliwości Elsie dochodzi do wniosku, że mają tylko jedną opcję: odwieźć Alberta z powrotem do domu, do Orlando…