\n
\n
\n
reporterzy wojenni
\n
\n
my, reporterzy wojen, wieczorem
\n
zostawiamy kłamstwo po bezpiecznej stronie
\n
ciągniemy jak ćmy do światła eksplozji
\n
patrzymy jak kołysze się lampa nieba
\n
nad czerwonym śniegiem, przy barze
\n
wymieniamy niepewne śmiech i żarty
\n
z entuzjastą ochotnikiem Johnem Walkerem
\n
\n
dopiero nocą, gdy nie możemy zasnąć
\n
dociera do nas świadomość, że wynajęto nas
\n
jako archeologów do zbadania osuwiska świata
\n
\n
zeskrobujemy z obojętności piach i margle
\n
zabezpieczamy warstwa po warstwie
\n
wyschnięty płacz, skamieniały krzyk
\n
urwany uchwyt oddechu, odsłaniamy ślady
\n
kultury przestrzelonych czaszek
\n
kultury przydróżnych jamowych grobów
\n
kultury pisma supłów na przegubach rąk
\n
\n
dociera do nas, że drżenie serca to wybuch
\n
nie pochodzi z głębi, jest bliżej, leży
\n
tuż pod powierzchnią dłoni, skóry, słów
\n
\n
boimy się, że przeoczyliśmy ciszę życia
\n
\n
ukryj opis
Recenzja