Dvojité dno (czeski)
Popis produktu
Problemem dużej części wyjątkowo utalentowanych poetów jest oprócz porannych piw także pułapka autoodnawiania się, która często zatrzaskuje się zaraz po tym, jak dany twórca wyda swoje pierwsze dojrzałe dzieła. Wygląda na to, że współczesny dekadent J. H. Krchovský (*1960) w życiu i w pracy literackiej poradził sobie skutecznie z obiema sprawami. W jego nowym tomie znów słyszymy jego znany, nie do pomylenia, skrzypiący a zarazem wyszlifowany głos. Mimo to czytelnik wkrótce zauważy, że autor w pewien tajemniczy sposób potrafi się nie powtarzać. Prawdopodobnie dlatego, że nawet w drugiej połowie życia nie stracił dystansu (A tak już przecież nadeszła i chwila moja… / skopać w dupę Jarmilę, Hynka i Viléma! / Być albo nie być?… Jakie dylematy?! / w końcu to nieskromne - pisać wiersze w okularach!). Zmalała undergroundowa poraniona surowość, przybyło humoru. Do najlepszych fragmentów tomu należy na przykład wiersz, w którym Krchovský ironicznie igra z literackimi zapożyczeniami (Zostało mi niewiele, tylko smętna piosenka… / tak mało mi zostało, dalej jednak będę milczeć, just! / ach, niewiele mi zostało, tak mało mam piwa / tak mało mam piwa, i jeszcze leci mi z ust). Teraz nie jesteśmy zaproszeni tylko do znanych delirantycznych scenerii, do gry złudzeń i cieni, do opisu miłosnych eskapad (które mimo całej swojej pikanterii nigdy nie są celem samym w sobie wulgarności, lecz często raczej plastrem przykładanym na rany nieuleczalnego pożądania), lecz znajdziemy tu także wyzwalająco proste „zapiski wierszem”, które pozornie nic istotnego nie ujawniają. Mimo to, a może właśnie dlatego, ich uniwersalna trafność jest jeszcze bardziej widoczna i dodatkowo okryta oryginalną i pewną dykcją poetycką. Znowu to prawdziwy odcisk z pieczęcią JHK (Dzisiaj kupiłem doniczkę / i zasadziłem szczypiorek / Dziękuję, Boże! „Nie ma za co…“ / dzień był pełen przeżyć). Powiedzieć, że nie ma nic do powiedzenia, skinąć na pozdrowienie i opuścić scenę, jak to w ostatnim wierszu tomu uczynił autor Podwójnego dna, nie może pozwolić sobie byle kto (Już trąbią… Już trąbią! / to chyba nie będą w górach jelenie… / już trąbią, pół tonu niżej / a ja ciągle nie mam tego zasadniczego przesłania). Kupcie nowy tom J. H. Krchovskiego. Jest dobry!
Kup razem
- Mogłoby Cię również zainteresować
- Inne książki autora
- Inne pozycje wydawcy
- Ostatnio obejrzane
Podobní autoři
Księga odwiedzin
Współpraca hurtowa
Jeśli macie Państwo interesujący asortyment, prosimy o kontakt z naszym działem handlowym. Oferujemy atrakcyjne warunki, szybkie płatności i długoletnią współpracę.
hurtownie@megaksiazki.pl