To była najlepsza armia, jaką mieliśmy we współczesnej historii. Czechosłowaccy legioniści w Rosji. Trzy dywizje piechoty, jedna brygada kawalerii, żołnierze zagubieni w kraju pogrążonym w wojnie domowej. Pozostała im w końcu tylko jedna możliwość powrotu do domu - opanować z bronią w ręku Kolej Transsyberyjską, najdłuższą linię kolejową na świecie, wycofać się nią na Daleki Wschód i czekać na statki płynące do Europy. Udało im się to mimo ciągłych ataków czerwonych i mimo walk toczących się niemal wszędzie. To było w latach 1918-1920. A teraz śladami legionów podążył doświadczony reporter Jan Rychetský. Podróżował od ukraińskiego Zborowa, miejsca pierwszego z wielkich legionowych zwycięstw, przez Bachmacz, Wołgę i Jekaterynburg do Azji aż do jeziora Bajkał, gdzie nasi z powodzeniem stoczyli „morską” bitwę. Potem dalej przez Chabarowsk aż do celu we Władywostoku. Jechał pociągiem, autostopem i autobusem, szedł piechotą i czasem nocował w namiocie. Poznawał dzisiejszą Rosję, raz trafił na komisariat, innym razem ktoś chciał go zranić nożem, spotykał dobrych ludzi, ale też rozmaitych innych. Wszędzie interesowało go, co właściwie Rosjanie wiedzą o naszej legionowej epopei i jak dziś postrzegają naszych przodków, którzy przed stu laty wpłynęli na bieg historii. Słyszał, jak miejscowi mówią o nich jako o „Běločesích” i jak niektórzy uważają ich za krwawą żołdactwo, podczas gdy inni mówią o nich z uznaniem, a nawet z szacunkiem. A jeszcze inni prawie nic o nich nie wiedzą... Efektem jest reportaż podróżniczy z historycznym zabarwieniem, książka, która w odniesieniu do teraźniejszości i przeszłości żyje tak bardzo, że to fascynuje, i nie brakuje jej też humoru, napięcia oraz zanurzenia w duszę Putina Rosji.