Augustus Everett jest uznanym autorem klasycznych powieści. January Andrews pisze romantyczne opowieści. Podczas gdy jej historie kończą się szczęśliwie, jego książki kulminują tragiczną śmiercią lub deziluzją wszystkich bohaterów. Dla January rodzina zawsze była wsparciem, dzieciństwo Gusa nie należało do sielankowych. Są jak noc i dzień (albo jak styczeń i sierpień). Ale czy wszystko w życiu rzeczywiście jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka?

January przyjeżdża do właśnie odziedziczonego domu nad brzegiem Jeziora Michigan w niezbyt dobrym stanie: ciąży nad nią śmierć ojca i tajemnica, którą odkryła po jego śmierci. Na dodatek jej nowym sąsiadem okazuje się właśnie Gus, były kolega ze studiów, z którym przez lata rywalizowała. Szybko jednak odkrywa, że mają ze sobą znacznie więcej wspólnego niż tylko wspomnienie dawnej imprezy w college'u. Na przykład to, że oboje cierpią na niemożność dokończenia swojej książki.

Tak więc pewnego ponurego wieczoru ci dwoje nieco niespodziewanie zawierają zakład, który ma ich wyciągnąć z twórczego kryzysu: Augustus spędzi całe lato, pisząc o czymś ze szczęśliwym zakończeniem, a January spróbuje napisać wielką amerykańską powieść. Ona zabiera go dla inspiracji na wycieczki do miejsc, które mają sporą dawkę romantyzmu, podczas gdy on zabiera ją do ocalałych świadków samobójczego kultu (czego innego można by się po nim spodziewać?). Plan jest taki, że oboje dokończą swoje książki i nikt się w nikogo nie zakocha. Naprawdę.