Jego paczka trafiła do mojej skrzynki. Uspokój się, zboku. W mojej skrzynce pocztowej. Gdy tylko dowiedziałam się, co jest w środku, uświadomiłam sobie dwie rzeczy: Należało do mojego seksownego sąsiada i skrywał mroczny sekret. Zwykle byłam raczej po stronie kociarzy. W sensie, że w dziewięciu przypadkach na dziesięć wolałabym kota. Nie dlatego, że je szczególnie kocham, po prostu większości ludzi nie darzyłam sympatią. Mój sąsiad nie należał do tej większości. Mieszkał naprzeciwko mnie i był tym typem perfekcyjnie ubranych facetów w eleganckich butach, który pachniał jak reklama Calvina Kleina i sprawiał wrażenie, że potrafi używać nici dentystycznej. Ale do rzeczy - ten facet najwyraźniej miał swoje życie starannie uporządkowane. Był panem Perfekcyjnym, ale moim zdaniem przydałoby mu się trochę spuszczenia z tonu. I jak na zawołanie jego długi, gruby pakunek wślizgnął się do mojej małej, wąskiej skrzynki pocztowej. Wiem. Totalnie niesmaczne. Ewidentnie to był podstęp, żeby na mnie zagrać. Pomijając fakt, że to zostawiła listonoszka, wiedziałam, jaką grę gra mój sąsiad. Tak, wiedziałam to dokładnie. No więc - jedziemy. A raczej: bierzemy się za to, jeśli wolisz. Przez przypadek kilka razy upuściłam nóż na pakunek w mieszkaniu. Praktycznie sam się otworzył i nie miałam wyboru, musiałam zajrzeć do środka. Z paczki wyjrzała na mnie jego mała tajemnica. Jak się okazało, pan Perfekcyjny wcale nie był taki perfekcyjny. Kto by pomyślał? Wskazówka: Ja wiedziałam. Ale zamierzałam w pełni rozkoszować się każdą sekundą tego, co miało nastąpić.