Brytyjska monarchia nie mogła wyglądać na silniejszą: mądra królowa wprowadza młodsze pokolenie arystokracji i swoich wnuków, by stopniowo ją reprezentowali, zwłaszcza podczas wymagających podróży zagranicznych. William i Kate powiększyli rodzinę o troje radosnych dzieci, a dowcipny, lecz przygnębiony Harry wreszcie znalazł to, czego już się nie spodziewał. Partnerkę gotową żyć pod błyskami aparatów, z paparazzi bezlitośnie włamującymi się w jej prywatność. Królestwo z entuzjazmem przyjęło przebojową Meghan. Ale zamiast baśni, rok 2019 stał się czasem fermentu, sporów między następcą tronu Williamem a jego młodszym bratem. Wyszło na jaw, że Kate i Meghan nie dogadują się, nie potrafią mieszkać pod jednym dachem, nawet gdy chodzi o rozległy pałac. Doradcy w Pałacu Buckingham nawet radzą Meghan i Harry’emu, aby wyprowadzili się do Afryki. Kiedyś problemy w rodzinach królewskich rozwiązywano ucinaniem głów, dziś książęta i ich żony walczą o pozytywny odzew poddanych na polu Instagrama. Skłócona rodzina przypomina bojówki z lat dziewięćdziesiątych, kiedy Diana niemal doprowadziła do upadku rodziny królewskiej. Tym razem jednak sytuacja dla rodziny królewskiej jest jeszcze bardziej niebezpieczna. W wyborach może zwyciężyć zagorzały republikanin Corbyn. Jeśli stanie się to w momencie, gdy społeczeństwo będzie miało dość królewskich skandali, może to oznaczać koniec monarchii. Ambitne Kate i Meghan już zdołały podzielić dawniej nierozłącznych książąt. Co będzie dalej?