\nOn mówi, że mnie nie zna\n \na ja mam z nim dziecko. Skąd bym miała jego dziecko,\n \ngdyby mnie nie znał? Siedzieliśmy w samochodzie,\n \ngłęboko w śniegu i trzymałam to dziecko na rękach,\n \na on mówił, że przedstawi mnie Edycie i Luizie,\n \njeśli tylko przyznam, że należę do niego.\n...
przeczytaj całość
\n
On mówi, że mnie nie zna
\n
\n
a ja mam z nim dziecko. Skąd bym miała jego dziecko,
\n
\n
gdyby mnie nie znał? Siedzieliśmy w samochodzie,
\n
\n
głęboko w śniegu i trzymałam to dziecko na rękach,
\n
\n
a on mówił, że przedstawi mnie Edycie i Luizie,
\n
\n
jeśli tylko przyznam, że należę do niego.
\n
\n
Zatem przyznałam, a on mówi teraz, że mnie nie zna.
\n
\n
Więc przypominam mu święto jabłka, pierwsze święto,
\n
\n
na które zabraliśmy nasze dziecko.
\n
\n
Przypominam mu ofiarę z człowieka, który miał się macerować
\n
\n
w wannie wypełnionej jabłkowym octem, aż zniknie.
\n
\n
To jest więcej niż prawdziwe, to jest wręcz logiczne,
\n
\n
a on nadal nie pamięta. Nie pamiętasz, pytam,
\n
\n
jak twój syn laserami z oczu uratował tego człowieka
\n
\n
przed niepotrzebną, barbarzyńską, męczeńską śmiercią,
\n
\n
co prawda zabijając wszystkich dookoła?
\n
\n
A więc nie pamiętasz. Grunt, że ja pamiętam
\n
\n
i opowiem każdemu, kto mnie zechce słuchać.
\n
\n
Fragment
\n
ukryj opis
Recenzja