Přirozený život včelstev versus člověk (czeski)
Popis produktu
Drodzy czytelnicy, przyjaciele pszczelarze, wszyscy wiemy, że roje pszczół istniały długo przed człowiekiem. Wiek pierwszego, jakiegoś mutanta pszczoły i osy szacuje się na 100 milionów lat. Znaleziska pszczół sprzed 65-35 milionów lat wykazują już cechy podobne do współczesnych pszczół i powszechnie przyjmuje się, że w ciągu tych lat rozwój pszczoły miodnej został zakończony. Człowiek w swoim rozwoju dopiero się rozwija, można powiedzieć, że jest jak niemowlę, i tak przyssany do matczynej piersi przyrody czerpie składniki odżywcze w postaci ropy naftowej, gazu ziemnego i węgla. Lepiej nawet nie myśleć o tym, kiedy to źródło wyschnie i człowiek będzie musiał stanąć na własnych nogach i żyć tylko z tego, co sam od początku stworzy. Najlepsze warunki do życia pszczół zapewnia pas równikowy ze swoim okresem pożytkowym trwającym dziewięć miesięcy i trzema miesiącami międzypożytków. W warunkach naszego klimatu umiarkowanego roje musiały nauczyć się przetrwać srogie zimy i wykorzystać krótkie pożytki trwające zaledwie tygodnie, w niektórych latach nawet tylko dni. Wszystkie roje, które nie potrafiły zgromadzić wystarczających zapasów także w kolejnych latach o niskiej plenności, natura surową selekcją wyeliminowała z życia bez możliwości rozmnażania. Rozmnażać się, a więc dożyć wieku człowieka, mogły tylko roje o wysokiej nadprodukcji miodu. Roje w przeciwieństwie do wszystkich innych organizmów rozmnażały się zawsze nieregularnie. Ich rozmnażanie zależy bowiem (oprócz własnych sił i okresu pożytkowego) także od znalezienia odpowiedniej dziupli w drzewie. Może ona powstać w pniu drzewa szacunkowo po 100 latach, a jej trwanie to 200 i więcej lat, aż do rozpadu pnia drzewa. Również w przeciwieństwie do wszystkich innych organizmów roje nigdy nie ginęły ze starości, lecz w wyniku rozkładu pnia, w którego dziupli żyły. Jest powszechnie wiadome i potwierdzone, że przez rojenie się czy sztucznie podzielone roje przynoszą razem znacznie mniej miodu niż nierozdzielone. Do wieku człowieka mogły więc dożyć jedynie te roje, u których po ich rojeniu się przed głównym pożytkiem każda część (mateczne rojowisko, rój) potrafiła sama dla siebie zgromadzić wystarczające zapasy. Minimalna ilość zapasów dla pełnowartościowego dalszego rozwoju to 25 kg (w USA zostawia się rojom 30 kg). Wszystkie inne roje, które w tym roku nie znalazły odpowiedniej dziupli, musiały więc przynieść co najmniej 60 i więcej kg miodu. Na ich wysokiej nadprodukcji korzystały leśne gryzonie, ptaki, niedźwiedzie (gdy ich przednia łapa mieściła się w odkrytym ulu, bo nikt tego rojom nie ograniczał). Później człowiek - brtnik - odkrył, że w dziupli jest znacznie więcej miodu, niż sięga ręka. Wycinał otwór po przeciwnej stronie pnia, wycinał plastry z miodem i przykrywał otwór. Wtedy człowiek był jedynie zbieraczem. Las dawał mu obok grzybów, malin, truskawek, jagód, jeżyn itp. także corocznie miód. Z tamtych czasów zachowało się tylko kilka obrazków. Widać na nich mężczyznę na pniu drzewa i jego rodzinę, żonę, dzieci, jak w miskach znoszą wycięte plastry z miodem. Kolejnym silnym czynnikiem selekcyjnym jest zmienność pogody. Ma ona dwie strony: likwidacyjną i uczącą. Tak w srogich zimach z grubą warstwą zamarzniętego śniegu przetrwają osobniki, które nauczyły się znaleźć i wykopać pod śniegiem pożywienie. Umierają te zwierzęta leśne, które tego nie potrafiły. Podobnie w czasach, gdy chłodna wiosna uniemożliwia wylot lub gdy letnie burze zmyją mszyce i zakończą pożytek, przetrwają tylko te roje, które nauczyły się wystarczająco wykorzystać nawet krótki, np. kilku-dniowy pożytek. Dobór naturalny (selekcja naturalna) nie jest tylko sortowaniem, ale także napędowym mechanizmem ewolucji. W ten sposób pierwotne roje z czasem nauczyły się pokonywać długie zimy, wykorzystywać nawet najsłabsze pożytki, rojować się zawsze tylko do wcześniej znalezionych odpowiednich dziupli, na dzień dokładnie w czasie przed obfitym pożytkiem, rozpoznawać stan matki i zmieniać ją tylko w odpowiednim czasie, bronić potrzebnych zapasów nawet w najsilniejszych mrozach i wiele innych zdolności. Gdyby tego nie potrafiły, nigdy nie dożyłyby wieku człowieka. Jak oceniamy te pierwotne roje kierowane tylko selekcją naturalną? Nazwaliśmy je słowem „dzikie” (czyli nieulepszone, mniej wartościowe, nieodpowiednie do hodowli), ich dzieło „dziczyzną”. Dokładne przeciwieństwo jest jednak prawdą. Te nieulepszone, dzikie roje potrafiły samodzielnie żyć z wysoką nadprodukcją miodu. Potwierdza to era brtników, którzy w czasach, gdy nie istniał cukier buraczany, a miód był jedynym słodzikiem, uczynili z miodu źródło utrzymania. Dokąd doprowadziła nas sztuczna selekcja rojów? Do słabych rojów, niezdolnych do samodzielnego życia bez pomocy pszczelarza i cukru buraczanego. Do rojów, które w krótkim czasie zostałyby przez przyrodę całkowicie wyeliminowane z życia. Co wiemy o naturalnej selekcji rojów? Praktycznie nic. Można tylko przeczytać, że „selekcja naturalna jest gorsza od sztucznej”. A dlaczego? Podobno dlatego, że sztuczna selekcja jest przeprowadzana przez człowieka. Również czytałem, że naturalna selekcja jest chaotyczna i myląca. Autorzy krytykują tu coś, o czym nie potrafią napisać w swoich wielu setkach stron ani jednego akapitu. To bowiem nieprawda, że obecne rojenie naszych rojów pochodzi z instynktu rozmnażania, że jajeczko w komórce robotniczej równa się wartością jajeczku w mateczniku, że istnieje oddzielny instynkt dla każdego zachowania instynktownego rojów, że wymiana matki automatycznie zmienia rój, że obecne ule odpowiadają pełnowartościowemu życiu rojów (prawdą jest jednak, że w nich roje mogą jedynie wegetować), że wilgotność w ulu jest dobra jedynie dla chorób i szkodzi rojom, ani o ustawieniu i położeniu uli, że sztuczne hodowla i selekcja przez człowieka jest wartościowsza niż naturalny dobór i że naturalny dobór jest chaotyczny i nieuporządkowany oraz inne ewentualności - patrz dalsze rozważania. Prawdą jest, że dobór naturalny jest ukierunkowany, nieustannie ulepszający cechy organizmu i żaden sztuczny, przez człowieka wytworzony dobór nie dorówna mu nigdy. Gdzie zdobyć informacje? Kogo zapytać? Jedyni, którzy o naturalnej selekcji mogliby cokolwiek wiedzieć, to nasze współczesne roje. Nastąpiła wieloletnia praca, którą rozpoczął mój ojciec w roku 1946 i która trwała aż do roku 1976, a ja kontynuowałem ją od tego roku aż do teraz. Zawiera setki prób, zmian i obserwacji. Polegała na tym, że ja wprowadzałem zmianę, a roje odpowiadały mi zmianą swojego zachowania. Pomocnikiem był jedynie zwykły chłopski rozum i obserwacja nawet najdrobniejszych zjawisk. Hamulcem natomiast były błędne, nieprawdziwe i wymyślone twierdzenia zawarte w niektórych naszych fachowych publikacjach. Ostatnie 25 lat poświęcone było wyłącznie obserwacjom. Dlaczego tak długo? Wszystkie twierdzenia muszą być bowiem całkowicie dowodowe i powtarzalne. Do obalenia tezy, że nasze roje rojają się z instynktu rozmnażania, nie można dostarczyć przekonującego dowodu tylko z kilkuletniego okresu. Dwadzieścia pięć lat nierojenia spowodowanego jedynie zmianą środowiska jest już zdecydowanie przekonującym dowodem. Równocześnie do udowodnienia, że roje same potrafią całkowicie bezpiecznie kierować swoją naturalną wymianą matek, nie wystarczą tylko jedna lub dwie wymiany w ciągu 8-10 lat, lecz musi to być wiele wymian w przeciągu co najmniej 25 lat. Dlaczego właśnie 25 lat? W przeciwieństwie do naszych rojów ja jestem śmiertelny.
- Mogłoby Cię również zainteresować
- Inne książki autora
- Inne pozycje wydawcy
- Ostatnio obejrzane
Podobní autoři
Księga odwiedzin
Współpraca hurtowa
Jeśli macie Państwo interesujący asortyment, prosimy o kontakt z naszym działem handlowym. Oferujemy atrakcyjne warunki, szybkie płatności i długoletnią współpracę.
hurtownie@megaksiazki.pl